Karol Danielak: Ten sukces podzieliłem na dwie części

– Zawsze wychodziłem od punktu wyjścia, że ciężka praca to jest podstawa. – mówi Karol Danielak w rozmowie z jarota.com

Karol Pierwszy Danielak, tak o sobie myślisz? Pierwszy wychowanek Jaroty Jarocin w Ekstraklasie. Oswoiłeś się już z tą myślą, że za niedługi czas wybiegniesz na boiska Ekstraklasy?
Ten sukces na razie podzieliłem na dwie części. Pierwsza cześć to taka, że dostałem się do ekstraklasowego klubu. Natomiast drugą częścią będzie debiut w Pogoni Szczecin. Cieszę się bardzo, że jako pierwsza osoba z Jarocina będę stawiał kroki w najwyższej klasie rozgrywkowej. Myślę, że wielu chłopaków ma duży potencjał i może grać na dużo wyższym poziomie niż obecnie. Tym samym liczę, że w przyszłości to się zmieni i będzie więcej chłopaków z Jarocina grało w Ekstraklasie.

Ciążył na tobie ten fakt, że są takie oczekiwania wobec twojej osoby, dotyczące tej gry w Ekstraklasie jako wychowanka Jaroty?
Powiem szczerze, że osobiście na mnie to nie ciążyło. Ja miałem od zawsze swoje cele, które sobie wyznaczyłem. Robiłem to, co uważałem za stosowne z własnej perspektywy i dążyłem do zaplanowanych przez siebie samego celów. Starałem się odciąć od tej otoczki zewnątrz i przede wszystkim robić swoje. Nie patrzeć na innych, bowiem nie zawsze każdy chce dobrze podpowiedzieć. Muszę patrzeć przede wszystkim na swoją osobę i od siebie samego dużo wymagać.

Ostatnio rozmawialiśmy dokładnie rok temu. Wówczas w momencie przejścia z Jaroty Jarocin do Chrobrego Głogów. Dzisiaj przychodzi styczeń i jesteśmy po twoim kolejnym transferze. Ten rok był dla ciebie niesamowity.
Dokładnie. Lepiej nie mogłem sobie tego minionego roku wymarzyć i wypracować. Wszystko ułożyło się po mojej myśli. Tak, jak sobie zakładałem od momentu transferu do Głogowa. Awans do I ligi, debiut, pierwsza bramka w pierwszej lidze. Wszystko to przyszło tak jak sobie o tym śniłem i cieszę się z tego bardzo.

Wówczas mówiłeś, że nie spodziewałeś się, że ktoś się po Ciebie zgłosi. Teraz ponowię pytanie, czy spodziewałeś się, że w przerwie zimowej otrzymasz zaproszenie z jakiegoś klubu ekstraklasy?
Przez pryzmat letnich testów w Śląsku Wrocław nie tylko się spodziewałem, ale liczyłem na takie zaproszenie. Rundę jesienną chciałem zagrać bardzo dobrze, aby ktoś znowu się odezwał z Ekstraklasy, a przede wszystkim aby miał powód do takiego kroku. Robiłem swoje w pierwszej lidze, starałem się jak tylko mogłem i udało się. Wiadomo, że wpływ na to miało wiele czynników.

Tym najważniejszym czynnikiem była myślę dobra gra Karola Danielaka.
Tak najprościej można powiedzieć. Jednak jak wszyscy dobrze się orientują w piłce nożnej wiele czynników wpływa na taki sukces.

Żartobliwie mówiąc najlepszym menadżerem Karola Danielaka jest sam …Karol Danielak. Wiem jakie były rozmowy z Jarotą, a także teraz z Chrobrym Głogów, aby wpłynąć jak najlepiej, by transfer doszedł do skutku.
Tak, jak mówiłem wcześniej, ja swoje cele miałem postawione w najmłodszych latach. Gdy tylko wyszedłem na pierwszy trening, tylko o tym myślałem. Kilkanaście lat myślałem o tym, aby zostać zawodnikiem zespołu Ekstraklasy i to mi się udało. Także kiedy otwierała mi się furtka, aby zrobić krok do przodu, to mocno dążyłem do tego, aby tego dopiąć. Tak samo jak było rok temu w rozmowach z kuratorem w Jarocie, tak samo teraz były rozmowy. Nie będę ukrywał, że były one dużo trudniejsze, ale potoczyło się wszystko po mojej myśli.

Rozmowy dotyczące twojego przejścia do Pogoni Szczecin były nie jako trójstronne, bowiem Jarota również była finansowym beneficjentem twojego transferu. Zgodzisz myślę się ze mną, że tutaj ze strony Zarządu Klubu dostałeś duży ukłon w twoim kierunku.
To trzeba zaznaczyć bardzo mocno. Od tego powinienem tak naprawdę rozpocząć tą rozmowę czyli podziękowań dla Zarządu Klubu. Bez tego ukłonu pewnie tego wywiadu by nie było, a ja dzisiaj nadal bym występował w Chrobrym Głogów. Naprawdę ogromny szacunek i wielkie podziękowania dla Pana Marka Filipiaka oraz pozostałych członków zarządu, że pomogli mi w tym przejściu. Gdyby nie zostały zmienione zapisy umowy, to teraz przygotowywałbym się do rundy wiosennej w I lidze razem z Chrobrym.

Oddalasz się od tego Jarocina… Zabierasz ze sobą cząstkę Jaroty i Jarocina do Szczecina?
Cząstkę na pewno poprzez swoją osobę. Jednak serce zawsze zostanie w Jarocinie, tutaj mam rodziców, rodzinę, nie daleko mieszka moja dziewczyna, która na razie zostaje na miejscu. Także na pewno jak tylko będę mógł to na pewno będę wracał do Jarocina. Jeśli zdarzy się przynajmniej jeden dzień wolnego i będzie okazja przyjechać to na pewno z tej okazji skorzystam.

Skąd pomysł na Pogoń Szczecin. Pytam w kontekście tego, czy to Pogoń ciebie zaprosiła na testy czy zostałeś mówiąc po piłkarski „polecony”?
W tym temacie bardzo dobrą dobrą robotę zrobił mój menadżer Daniel Weber, któremu również bardzo dziękuje. Wiem, że bardzo mocno naciskał na to i bardzo mi pomógł. Jednak z tego co wiem, to skauci Pogoni bardzo często jeździli na mecze Chrobrego, przynajmniej na większości spotkań w Głogowie byli i sami również mnie wypatrzyli.

Rozmawiałeś już z trenerem Janem Kocianem na temat twojej roli w zespole, czego od ciebie będzie oczekiwał sztab szkoleniowy?
Dokładnie jeszcze nie rozmawialiśmy, czego ode mnie będzie oczekiwał sztab szkoleniowy. Na obecną chwilę usłyszałem to, co chciałem usłyszeć, że chce mnie w swoim zespole. Ja nie boję się rywalizacji. Gdy przychodziłem do Chrobrego musiałem walczyć o skład i tak samo będzie teraz. Rywalizacja wypływa bardzo dobrze na zespół i ja się tego nie boję, wręcz przeciwnie, nie mogę się tego doczekać i na pewno podejmę rywalizację.

Zawsze mówiłeś, że od małego trenujesz, aby sięgnąć tej „większej piłki”. Teraz masz okazję ten cel zrealizować. Tym samym Pogoń Szczecin to „mission complete” czy kolejny szczebel twojej kariery?
Na obecną chwilę mogę powiedzieć, że „mission complete”, aczkolwiek muszę teraz wyznaczyć sobie nowe cele i nowe ambicje do których będę dążył. Od początku treningów marzyłem o tym, aby zadebiutować w pierwszym zespole Jaroty, a następnie w Ekstraklasie. Wiadomo, że na obecną chwilę w Jarocinie tego nie mogłem zrealizować, tym samym musiałem wybrać zespół, który mi tu umożliwi. To się udało i następne cele są w głowie, ale spokojnie muszę robić swoje i czekam z niecierpliwością na debiut.

Masz już wybrany swój numer na koszulce? Będzie to twoja ulubiona ósemka?
Nie mam jeszcze wybranego numeru, ale będę rozmawiał na ten temat z włodarzami klubu.

Oglądając twoje zdjęcia z momentu podpisania kontraktu było widać w twoich oczach taką szczerą radość. Jakie to uczucie, kiedy realizuje się kolejny szczebel swojej kariery?
To były ogromne emocje. Pomijając już sam fakt podpisania kontraktu, te kilka dni wcześniej to były niesamowite uczucia, od radości po zwykła nie pewność. Kiedy wszyscy dowiedzieli się, że udało się załatwić formalności, to dostałem mnóstwo wiadomości z gratulacjami, wyrazami wsparcie oraz życzeniami, za co wszystkim dziękuje. Były takie dwa dni, że w telefonie cały czas wibracja chodziła.

Twoja dotychczasowa kariera pokazuje, że warto ciężko pracować, bo efekty prędzej czy później przyjdą i to zaprocentuje.
Zawsze wychodziłem od punktu wyjścia, że ciężka praca to jest podstawa. Starałem się robić coś więcej niż tylko trening w klubie. Podchodziłem to trenowania również w sposób indywidualny. Dlatego przez cały ten czas próbowałem również innych dyscyplin, które mogły być przydatne czy zapisywałem się na zajęcia, aby indywidualnie podnosić swoje umiejętności. Trzeba spojrzeć otwarcie, że w moim wieku to już czas najwyższy zaistnieć w wielkiej piłce. Po kilku rozmowach z chłopakami w zespole, Maciej Robak powiedział mi, że on również w tym wieku startował w Ekstraklasie. Od razu dostałem mocny bodziec do kolejnej ciężkiej pracy i mojego rozwoju.

Patrząc przez pryzmat letniego zawirowania ze Śląskiem Wrocław miałeś w głowie taką czarną myśl, że może się nie udać? Że do końca to nie będzie zależne od ciebie?
To był właśnie mój jedyny czarny punkt w głowie. Miałem tą myśl, że ktoś będzie chciał mnie zablokować i nie dać mi szansy dalszej rozwoju. Ale na szczęście tak nie było. Natomiast jeśli chodzi o sportowe podejście to nie miałem takich obaw, bowiem wiedziałem, że sobie poradzę i wiedziałem, że prędzej czy później nastąpi kolejna szansa. Aczkolwiek bałem się, że to może być także moja ostatnia szansa.

Tydzień przed tobą do Ekstraklasy trafił twój serdeczny kolega z boiska – Sebastian Kamiński. Czekasz na ten mecz z Zawiszą Bydgoszcz?
Dokładnie. Sebastian jest moim bardzo dobrym kolegą i znamy się od czasów wspólnej gry w Jarocie. Już wtedy trzymaliśmy się razem i też bardzo mu gratuluje tego awansu. Czekam na jego debiut, czekam na mój debiut i liczę, że jemu również dobrze się powiedzie, a przede wszystkim że spotkamy się na boisku.

Trochę tych znajomych spotkasz w Ekstraklasie. W Lechii Gdańsk Bartka Pawłowskiego oraz trenera Mazurkiewicza, natomiast w Zawiszy oprócz Sebastiana Kamińskiego również Czesława Owczarka, u którego nota bene debiutowałeś w Jarocie. Tym samym ten mecz będzie takim sportowym podziękowaniem dla niego.
Trenerowi Owczarkowi bardzo dużo zawdzięczam, bowiem to on mnie wciągnął do tej seniorskiej piłki. Dawał mi bardzo dużo szans na grę i również jemu należą się podziękowania, bowiem on również ma swój wkład w to, w jakim miejscu jestem teraz. Z trenerem Mazurkiewiczem akurat miałem okazję współpracować przez krótki czas. Natomiast Bartek Pawłowski zobaczymy czy mnie jeszcze w ogóle pozna (śmiech).

Nie ma co ukrywać, że w barwach Pogoni będzie ciężko zagrać przeciwko Jarocie. Taką możliwość miałeś natomiast w Chrobrym. Teraz wracając do tego meczu zgodzisz się, że nie był to „twój mecz”?
Nie da się ukryć, że ze wszystkich spotkań w barwach Chrobrego ten przeciwko Jarocie był najgorszy w moim wykonaniu. Przez cały tydzień poprzedzający mecz miałem tak ogromną mobilizację, że myślałem, że ten mecz wygram sam, ale w głowie „coś” się zatrzymało i nic mi w tym meczu nie wychodziło. Nie było może jakiejś wielkiej tragedii, ale z pewnością dużo więcej spodziewałem się po tym meczu.

Jesteś już jakiś czas w Pogoni Szczecin, w związku z tym jak od środka wygląda otoczka klubu Ekstraklasy. Jest tak jak sobie wyobrażałeś?
Jest tak, jak sobie wyobrażałem. Przechodząc z Jaroty do Chrobrego widziałem już, że jest trochę inny poziom organizacyjny klubu. Natomiast tutaj w Pogoni jest już pełen profesjonalizm. Widać, że wszyscy ludzie pracują na jeden cel i na jeden sukces. Wszyscy podchodzą do tego w pełni profesjonalnie.

Gniezno
Jarota Jarocin
Jarota Jarocin
0:4
Polonia Chodzież